środa, 19 kwietnia 2017

"Prawo Mojżesza", Amy Harmon

* OPIS *
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.

Ta historia nie kończy się happy endem. Jest pełna bólu, niespełnionych obietnic, smutku i zawodu. To opowieść o złamanym sercu, o życiu i śmierci, o zaczynaniu od nowa, a także o wieczności. A przede wszystkim o miłości. Poczujesz ją głęboko w sercu. Przeżyjesz niezwykłe emocje, strach, niepokój i słodycz młodzieńczych uczuć. Zatracisz się bez reszty, czytając o trudnej miłości, pozbawionej spełnienia.




Zabierając się za czytanie tej książki, spodziewałam się i trochę po okładce, i po samym opisie książki, że dostanę całkiem inną treść , niż tą którą znalazłam wewnątrz tej powieści.

Byłam przekonana, że będzie to lekka powieść „new adult” z historią głównego bohatera – tytułowego Mojżesza, którego przeszłość była bolesna i trudna.

Ta pomyłka była dla mnie bardzo zaskakująca, w pozytywnym znaczeniu oczywiście. Dlaczego? Ponieważ w treści znalazłam bardzo dojrzałą historię, nie jakiś głupkowaty romans, a skomplikowaną miłość, która uczy jak kochać i przebaczać. Dar, który mógłby wywołać oburzenie, ale jednak był na tyle niespodziewany, że przyciągał mnie do tej książki jeszcze bardziej, głodna tych opisów z coraz to większym zniecierpliwieniem „ jak to się dalej potoczy”.

Bo pomysł z widzeniem zmarłych był nietuzinkowy, a jeszcze tak połączyć wszystko w całość, żeby końcówka wyglądała tak jak autorka ją opisała to istny majstersztyk. To było genialne powiązanie z kryminalną historią, której kompletnie nie przewidywałam, a bez której sens tej powieści jednak by nie istniał.

Jestem zachwycona, pod wielkim wrażeniem i pełna nadziei, że inne książki tej autorki będą również tak samo dobre jak ta! Ogromnie polecam tą perełkę jaką okazała się „Prawo Mojżesza” wszystkim, ale przede wszystkim fankom Brittainy C. Cherry, Colleen Hoover czy Mia Sheridan. Musicie ją koniecznie przeczytać!

Moja ocena 9/10

czwartek, 16 lutego 2017

"Sześć serc", L.H. Cosway

*OPIS*
Poznajcie opowieść, Jaya Fieldsa, iluzjonisty, mentalisty, spryciarza.
Myślę trójkątami. Wy myślicie liniami prostymi.
Pokażę Wam stół i przekonam, że to krzesło.
Dym i lustra, sztuczki i triki. Oszukuję i zwodzę.
Ale przede wszystkim stawiam na dobre przedstawienie.
Wszyscy sądzą, że zabiłem człowieka, ale nie zrobiłem tego. Pragnę zemsty. Pragnę jej dla siebie i dla niej. Chcę rewanżu dla całej naszej szóstki. Ona mnie nie pamięta, choć jest przyczyną tego wszystkiego. Będzie moją nagrodą, gdy wszystko dobiegnie końca. Jeśli tylko okażę się dość silny.
Zatem śmiało, wybierzcie kartę. Wejdźcie i obejrzyjcie przedstawienie. Spójrzcie na moje dłonie, przyjrzyjcie się uważnie, tak byście nie widzieli tego, co się dzieje naprawdę. Zniszczę wasz świat w świetle reflektorów. Nie zorientujecie się co robię, dopóki nie będzie za późno. Mam tylko jedno serce, a kiedy moje wielkie oszustwo dobiegnie końca, wręczę je właśnie jej.
Usiądźcie wygodnie, znajdujecie się na początku jazdy z piekła rodem.



Cóż to była za magiczna przeprawa czytając tą książkę. Okładka bardzo mnie zmyliła, nie czytając opisu z tyłu książki, byłam przekonana, że to jednak fantastyka, a tu proszę, bardzo dobry romans z iluzjonistą w roli głównej. No tego jeszcze wśród romansów nie było! Pełno różnych trików, znikania i pojawiania się w nieoczekiwanych miejscach. A głównym show tej książki okazała się nie tyle miłość dwójki osób, a chęć zemszczenia się za tragiczną przeszłość.

A wszystko to dzieje się wokół Matildy – skromnej, nieśmiałej dziewczyny, która nie ma doświadczenia w sprawach sercowych, ale za wszelką cenę chcę w końcu spotkać tego jedynego faceta. I wtedy pojawia się ON. Nasz wspaniały, seksowny, doświadczony przez życie (no bo jakże inaczej) iluzjonista, bo magikiem to, to on nie jest – Jay. Chłopak który wszystko ma zaplanowane, każdy szczegół tego wspaniałego występu jakim jest ta książka. Nawet zakochanie się w naszej cichutkiej, niepewnej bohaterce.

Z początku bardzo, ale to bardzo podobał mi się Jay. Z bardzo prostych powodów – cięty język, facet z urodą modela, i te tatuaże. No i rzecz jasna – zawód miał nietypowy, bo która z nas nie chciałaby choć na jeden dzień zamienić się z Matildą i spróbować być w związku z takim mężczyzną. Na pewno byłoby ciekawie ;) Fajnie czytało mi się ich dialogi, pełne zadziorności, gdzie nasza bohaterka staje się pewną siebie kobietą, to na pewno dodało uroku ich historii.

A wisienką na torcie okazała się nie tyle historia miłosna, a już wcześniej wspomniana zemsta. Zemsta do której przygotowania z wielką cierpliwością trwały wiele lat, a która była tak potrzebna naszym bohaterom, za wszystkie cierpienia i straty bliskich osób z przeszłości.

Czytało mi się bardzo dobrze, styl jaki autorka nam zaprezentowała to bardzo prosty i przyjemny język, wciągnąć się można w ten fajny świat na wiele godzin ;)

Moja ocena 8/10



niedziela, 5 lutego 2017

"Ogród Kamili", Katarzyna Michalak

* OPIS *
Kamila marzy o prawdziwej miłości, własnym domu i różanym ogrodzie.
Jednak los nie jest dla niej łaskawy. Ukochany mężczyzna niespodziewanie znika, zostawiając za sobą pustkę, ból i tajemnicę, zamiast domu jest małe mieszkanko, a ogród kwitnie tylko w wyobraźni. Przed pogrążeniem się w rozpaczy ratuje Kamilę ukochana ciocia i wiara w to, że marzenia się spełniają.
Kamila, bliska utraty nadziei, że kiedyś i dla niej zaświeci słońce, otrzymuje niespodziewany dar od losu. Przedwojenna willa z uliczki Leśnych Dzwonków jest miejscem, o jakim marzyła. Zupełnie jakby ktoś czytał jej w myślach...
~~~
Ogród Kamili to pierwsza powieść z „kwiatowej serii” bestsellerowej autorki, Katarzyny Michalak. Już niedługo przeczytacie kolejne piękne opowieści o przyjaźni, miłości i wybaczeniu: Zacisze Gosi i Przystań Julii.

Szczerze powiedziawszy nastawiona byłam na ciepły romans głównej bohaterki która kocha róże. W końcu opis tej książki mówi sam za siebie, a czytelnik dostaje całkiem co innego (no może poza różami). Jedną wielką tajemnicę. Tajemnice, która nie pozwala do ostatniej strony o sobie zapomnieć, która przez całą fabułę tej książki kieruje życiem głównej bohaterki.

Główna bohaterka tej części – Kamila jest bardzo skrytą w sobie młodą kobietą, która w świat dorosłych wchodzi z bardzo przykrą dla niej historią miłosną. Przez te doświadczenia tęsknoty za ukochanym mężczyzną Kamila jest dosyć skrytą w sobie pełną emocji osobą. Nieco irytującą czasami. Jej zachowania są niekiedy dla niej zgubne, a niekiedy mnie osobiście trochę śmieszyło – zwłaszcza ta dziecinna naiwność.

Dużo emocji dostarcza nam sama akcja z jaką zmienia się sytuacja niektórych osób, intrygi, niektóre bardzo nieprzyjemne. No i pojawiająca się z czasem miłość. Nie do końca jednak wiadomo, czy ta miłość przetrwa.

Przyjemnie czytało mi się tą książkę. Te opisy róż dodawały szczególnego klimatu, uwielbiam stare domy, a opis domu przy ul. Leśnych Dzwonków jest genialny! Aż w ten lutowy dzień szczególnie zatęskniłam za ciepłą wiosną i swoim ogrodem!

Jak dla mnie, przebrnąć przez książkę było miłym zaskoczeniem, teraz czas na tom 2 ;) Polecam!

Moja ocena 9/10

środa, 1 lutego 2017

PODSUMOWANIE STYCZNIA

Cześć!
Czas na moje pierwsze w tym roku i na tym blogu jednocześnie podsumowanie dotyczące przeczytanych przeze mnie książek w minionym już miesiącu! 
Będzie krótko i na temat, obiecuje!

Oprócz wspaniałej „Karmelowej jesieni” Aleksandry Tyl i debiutanckiej powieści Anny Szafrańskiej „Widmo grzechu” w styczniu przeczytałam jeszcze 5 książek.


"Były sobie świnki trzy", Olga Rudnicka

Nie do końca była to przemyślana pozycja, jeśli chodzi o pierwszą przeczytaną książę tego roku. „Były sobie świnki trzy” Olgi Rudnickiej nie za bardzo mi się spodobała. Fabuła mnie wręcz odstraszyła, pomimo świetnego humoru autorki. A humor dobrze znam z trylogii o 5 sławnych siostrach Nataliach, które ogromnie polubiłam, a czytanie o „świnkach” i ich mężach zdecydowanie nie przypadło mi do gustu.
4/10

"Tron z czaszek", Peter V. Brett

Kocham fantastykę. A Cykl Demoniczny jest jedną z moich ulubionych serii fantastycznych. Cieszę się bardzo, że autor ma tyle czytelnikowi do przekazania, że jego wyobraźnia nie zna końca. Już zacieram rączki na kolejne tomy, które mam nadzieje, ukażą się szybciej niż się oglądniemy. 
8/10




                                  "Po prostu bądź", Magdalena Witkiewicz

Pomalutku uzupełniam swoją półkę "przeczytane" w biblioteczce powieściami od pani Magdy. Jestem zachwycona jej twórczością, i tą książką również się nie zawiodłam.
Jest genialna! Niepowtarzalna. Istny wyciskacz łez. Cudowna. O miłości, o życiu.
Z tych pięciu pozycji szczególnie wam polecam właśnie tą, warto ją przeczytać!
9/10
"Iluzja grzechu",  Aleksandra Marinina

Świeżo po, mogę wam tylko napisać, że warto troszku pomęczyć się nad tą książką. Początek raczej mnie nudził niż zachęcał do odkrycia prawdy jaką ukrył w sobie ten kryminał. Ale, z czasem, z rozdziału na rozdział robiło się coraz ciekawiej, a końcówka dość zaskakująca i dobrze przemyślana.
7/10

piątek, 20 stycznia 2017

Czy to miłość, czy "Widmo grzechu" ?

"Widmo grzechu", Anna Szafrańska


Witajcie w idealnym świecie Neli Augustyniak. Tak idealnym, że na początku nieco mnie to irytowało. Świetna rodzina, w dodatku zamożna, szkolna prymuska grająca w przedstawieniach i udzielająca się w wolontariacie, oddana przyjaciółka, przewodnicząca szkoły. A sama szkoła... Jak z amerykańskiego serialu o nastolatkach. Która z nas nie chciałaby żyć w tak perfekcyjnie stworzonym świecie dla nastolatków przeżywających swoje pierwsze zauroczenia? Szczerze? Po tej książce znów mogłabym wrócić do szkolnej ławki byleby spotkać takiego Kraszewskiego.

No właśnie. Kraszewski. Gdy tylko się pojawia, świat Neli przestaje być już tak idealny. Praktycznie życie naszej głównej bohaterki nabiera ciekawych kolorów, gdy dziewczyna powoli zakochuje się w chłopaku który nie do końca pasuje do jej otoczenia. Jest zbuntowany. Jego wypowiedzi nie są przyjemne, a pewny siebie uśmieszek nie schodzi mu z ust. Bardzo tajemniczy i bardzo...atrakcyjny. Uwielbiam takich męskich bohaterów. Uwielbiam, gdy główni bohaterowie, żeby dobrze się poznać muszą z początku trochę się dotrzeć. Towarzyszy przy tym tyle emocji, od tych wrogich po tych przyjemnych, przy których czytelnikowi uśmiech towarzyszy przy każdej dyskusji głównych bohaterów.

Ale to dopiero początek. Wraz z zauroczeniem pojawia się tajemnica, którą wszyscy pilnie strzegą przed Nelą. Tajemnica, która trochę mnie denerwowała. Na miejscu Neli starałabym się bardziej dowiedzieć co i jak, ale możliwe że przy tylu emocjach które towarzyszą dziewczynie podczas tego wszystkiego co zaczęło się dziać w jej życiu, najzwyczajniej na świecie ją to przytłumiło. A tak końcówka! Porażająca! Czytałam jednym tchem, żeby w jak najszybszym czasie dowiedzieć jak najwięcej z tego co się wydarzyło.


Wielka szkoda, że tak szybko czyta się tą książkę. Rzadko sięgam po książki z sławetnego typu „new adult” , ale na tą czekałam z wielką przyjemnością i nadzieją na coś dobrego. I nie zawiodłam się. Bardzo udany debiut autorki. I liczę na więcej tak emocjonujących perełek z jej strony i kolejną część o panu Kraszewskim rzecz jasna, wiele jeszcze przed nami, nie mogę się doczekać ;)

Polecam!!!


Moja ocena: 8/10

środa, 18 stycznia 2017

Letnie wspomnienia

W związku, że aktualnie zaczytuje się w wspaniałej książce i na pewno wam wkrótce przedstawię, postanowiłam wam pokazać dwie pozycje które przeczytałam w zeszłym roku i które urzekły mnie swoją historią...Opinie te również znajdziecie na moim koncie na portalu lubimyczytac.pl ;)

"Tajemnica morskiej latarni", Santa Montefiore

Książka pełna duchów i tajemnic.
Uwielbiam wszelkiego rodzaju tajemnice, nierozwiązane zagadki, a te połączone z romantyczną historią uwielbiam jeszcze bardziej! A tu pojawiają się takie, które nie dość, że chwytają za serce, to są i te smutne i te szczęśliwe zakończenia.

Coraz bardziej podobają mi się książki tej autorki, każda ma swoją odrębną, całkowicie inną historię, która wciąga w swój magiczny świat. Zadziwia mnie nawet to, że za każdym razem akcja toczy się w innym państwie, czy nawet w innym kontynencie, a autorka potrafi opisać otoczenie, środowisko, kulturę w bardzo urzekający sposób, gdzie wciąga czytelnika w fabułę jeszcze bardziej.
Tym razem padło na Irlandię, latarnie morską i przede wszystkim zamek, wokół której toczą się wszystkie niesamowite, romantyczne zdarzenia. Nie brakuje tu wielkiej rodziny, prawdziwych romantyków i oczywiście wielkiej, namiętnej miłości.
Polecam książkę, szczególnie marzycielkom, to książka dla was!

"Jutra może nie być", Gabriela Gargaś



Cudowna książka. Ukazująca problemy które coraz częściej spotykają młode kobiety, prawdziwy świat w którym nie zawsze można sobie poradzić i psychicznie i fizycznie.
Piękny romans z jakże idealnym facetem, wspaniałe uczucia która każda kobieta niemal zazdrościłaby głównej bohaterce tej powieści.
Bardzo spodobał mi się styl autorki, lekki i zrozumiały, przeplatany ciekawymi myślami bohaterki. Jest to pierwsza przeczytana przeze mnie książka tej pani i coraz bardziej zachwycają mnie powieści polskich autorek. Mam nadzieje, że przy następnych książkach pani Gargaś znów dam się łatwo wciągnąć w życie głównych bohaterów.
Polecam!


Serdecznie pozdrawiam!



wtorek, 10 stycznia 2017

Po raz pierwszy "Karmelowa jesień"


Czasami zastanawiam się, jakby to było wcielić się w życie bohaterki prosto z dobrej książki. Z takiej naprawdę dobrej książki. Gdzie nie brakowałoby magicznej atmosfery, gdzie świat byłby tak skonstruowany, że człowiek pragnąłby z całych sił wpleść się w między słowa, wprost w książkę, zamknąć i już nigdy więcej nie wracać do realnego świata, tylko trwać i trwać w świecie wyimaginowanym przez autora. Trochę romantycznym, trochę prawdziwym poprzez codzienne ludzkie problemy, trochę nie z tego świata.

Taka jest właśnie książka „Karmelowa jesień” pani Aleksandry Tyl. Magiczna. Czytam raz po raz i nie chcę przestać, a co dopiero gdyby tak można było zrobić pstryk i wpaść prosto w akcję rozgrywającą się w ciepłej Sewilli pośród karmelu i czworo uroczych babć, które swym tańcem, pomimo wieku, nadal zachwycają każdego. Bardzo mi się podobała, moje och i ach nie zna granic, a twórczość z książki na książkę Aleksandry Tyl jest naprawdę rewelacyjna. Zazdroszczę takiej wyobraźni, tak zbudować świat wśród wypieków, akcje w której bohaterka bierze udział, pomaga wokół siebie ludziom, pomimo bólu straty najbliższych osób, tak zaangażować się w życie obcych osób, nikt by lepiej tego nie wymyślił!

Książka raz śmieszy, raz wywołuje nostalgię, bohaterowie wywołują ogromny uśmiech na twarzy, nie kiedy złość, ale jak to w życiu bywa, nie zawsze jest kolorowo, chociaż jak każdy chciałby żeby było zawsze miło i różowo. Podoba mi się to, że spotykamy bohaterów z „Magicznego lata” i ich dalsze losy, Alicję i ciocie Józefinę. I ta końcówka. Jak zawsze w dobrych powieściach pojawia się na końcu coś co wywołuje u mnie wielki krzyk rozpaczy, tym razem „dlaczego to się już skończyło”, w ogóle tego nie mogę zrozumieć, jak można zostawić czytelnika w takim momencie niewiedzy.

Krótko i na temat! Lubicie romanse? Klimaty Hiszpanii, a twórczości polskich autorek? To trzeba przeczytać! Polecam, polecam, polecam!

10/10